CO BY TO BYŁO GDYBY JEJ NIE BYŁOPOST NA FORUM:
Spotkało mnie dzisiaj nieprzyjemne zdarzenie, akurat na nowy rok niech to szlag. Koleżanka zapytała czy bym nie podwiozła jej siostry bo akurat jechałam w tamtym kierunku, no to się zgodziłam, bo było to po drodze. Podwiozłam ją pod samą uczelnię, ona mówiła jak się tam jedzie bo ja pierwszy raz tam byłam no i wjechałam w ulice gdzie był zakaz wjazdu. Jak wyjeżdżałam to mnie zatrzymali i dostałam mandat 300 zł. Tłumaczyłam, że pierwszy raz tu jestem itd. ale nic to nie dało, gruby wąsaty krawężnik był nieugięty, pewnie żona mu nie daje i musi się wyżywać na innych. Na domiar złego jak zaraz potem cofałam, to wjechałam w zaspę i odpadł mi zderzak, w warsztacie mówią, że naprawa będzie kosztować 500 zł. Tak więc jestem w plecy 800 zł. Złapałam przed chwilą tą koleżankę i mówię, że jej siostra ma mi oddać te 800 zł, a ona na to, że chyba oci...łam i że nic nie będą oddawać bo to ja byłam kierowcą i mogłam uważać. Tylko że to ona mówiła żeby tam wjechać zresztą byłam tam po raz pierwszy! I co teraz zrobić? Przecież do sądu nie pójdę, czy jest jakiś sposób na odzyskanie tej kasy? Jak w ogóle tak można? Człowiek robi komuś przysługę, a ten potem unika odpowiedzialności. Chamstwo i tyle. FORUM SIĘ ZASTANAWIA: ***To dziwne conajmniej wymaganie, zeby pasazerowali finansowo czuli sie wspolodpowiedzialni za bledy kierowcow. Za bledy sie placi i zupelnie bledne przekonanie, ze winna jest osoba dla ktorej przysluge sie zrobilo , gdyz bledy popelnilas TY. [autorka] I co z tego? Gdyby nie ona, to by mnie tam nie było! ***to rodzice niech ci zapłacą, gdyby nie oni, to też by cię tam nie było ***No i rodzice koleżanki, bo gdyby nie oni, to Jej też by nie było i autorka nie musiałaby nikogo odwozić. Właśnie! Nie musiałaby, bo wcale tego robić nie musiała, chciała, a jak chciała, to w zupełności Jej wina, bo mogła odmówić, o! ***No fakt. Dobra, rodzice po 200, koleżanka 400 i z głowy. Następna proszeeeeeee !!! ***Masz prawo jazdy, znasz zapewne znaki drogowe, nie było tam żadnego ? [autorka] znaku nie wiedziałam bo ona powiedziała, żeby tam wjechać, więc sadziłam ze się zna. ***trzeba było poprosić pana krawężnika, któremu żona nie daje, żeby wystawił mandat na koleżankę, która w tej konkretnej podróży była twoimi oczami i mózgiem ***A Ty jestes tak na sto procent pewna, że ten dokument, który masz to jest prawo jazdy? A nie np. karta rabatowa do apteki? ***w tym przypadku to chyba nawet tabletki na głowę nie pomogą ***a jakby to ona prowadziła, zapłaciłabyś jej? [autorka] Dlaczego miałaby prowadzić mój samochód? ***no, leć jeszcze na policję, niech też zwracają ***Weź kodeks drogowy i poszukaj paragrafu "koleżanka kazała". Znajdziesz, nie znajdziesz, poczytać warto. [autorka] To nie jest żadna moja koleżanka! ***to kogo ty wpuszczasz do samochodu??? trzeba było w ogóle wziąć pieniądze zanim wlazła do środka. z góry się płaci za zderzaki! ***Ach tak. To sprawa się mocno upraszcza. Szukaj samego "kazała". Wątek jest długi i cudny i nadal się rozwija więc chętnych po więcej zapraszam TUTAJ [podesłał Roman - dzięki ;-))))))] Name:
Komentarze: 07.01.2011, 14:19 :: 194.29.133.44 07.01.2011, 01:38 :: 178.108.118.89 05.01.2011, 21:09 :: 195.150.50.196 05.01.2011, 18:44 :: 94.75.112.137 05.01.2011, 13:19 :: 83.21.58.117 05.01.2011, 12:39 :: ownlog.com 05.01.2011, 07:33 :: 178.36.38.228 04.01.2011, 20:38 :: 95.171.211.41 04.01.2011, 12:48 :: 83.28.128.144 04.01.2011, 10:55 :: 77.255.255.124 |